Na matematykę w ósmej klasie przyszedł sam dyro i powiedział, że na razie on będzie prowadził lekcje. Na całą ósmą padł blady strach, bo dyro, jak zechce, potrafi zalać sadła za skórę. Tymczasem zrobił repetycję i podobno stopni nie stawiał, ale na następnej lekcji może być sądny dzień.
źródło: NKJP: Stanisław Kowalewski: Czarne okna, 1961
W domu zastałem sądny dzień. Dziadek wył na podwórku i latał, szukając siekiery.